Gdyby wyciąć ufo-wehikuł to by się jakoś od biedy dało obejrzeć
"UFO" to także według mnie najsłabszy element. No i surrealistyczna scena ze Śpiącymi Magami i Golemem trochę razi, ale to w końcu film dla dzieci. Z tego, co pamiętam to dziesięciolatkom podobają się takie klimaty Jeśli chodzi o różnice: scenariusz filmu - treść powieści, to nie odbiega od poprzednich filmów. Według mnie nie jest to na pewno najgorszy film, nakręcony na podstawie powieści o Panu Samochodziku. Tytułowa (myślę o temacie forum) "paranoja" to opinia zdecydowanie krzywdząca.
Pomogła: 83 razy Dołączyła: 10 Sty 2010 Posty: 19574 Skąd: Tam i z powrotem
Wysłany: 2012-08-19, 14:54:36
Unieski napisał/a:
Gdyby wyciąć ufo-wehikuł to by się jakoś od biedy dało obejrzeć
Stefanek napisał/a:
scenariusz filmu - treść powieści, to nie odbiega od poprzednich filmów.
Jednak,mimo to, Wyspę i Templariuszy zawsze z przyjemnością oglądam,gdy tylko są powtórki (Templariusze ostatnio bardzo często).
Natomiast Praskie Tajemnice mnie (w najlepszym wypadku) usypiają pomimo,że książka jest jedną z moich ulubionych.
Właśnie zacząłem tak na chłodno krótko analizę porównawczą dwóch pierwszych ekranizacji i "Praskich Tajemnic". Wierność akcji powieści - porównywalne. Gra dziecięcych aktorów - równie infantylna i denerwująca. Postać Tomasza - w każdym filmie odmienna (inne warunki fizyczne, inny charakter, temperament), bezpośrednio porównać się nie da, ale w "Wyspie Złoczyńców" chyba najbliżej pierwowzoru (Mikulski i Wysocki chyba w porównywalnym stopniu NIE są podobni do powieściowego Tomasza N). Wehikuł - w żadnym filmie nie został wiernie sportretowany, ale ufo z "Praskich Tajemnic" to w porównaniu z pozostałymi żenada (ciągle się zastanawiam, czy gorsze jest to ufo, czy LPT z filmów z Krukowskim ). Główne postacie kobiece - ani Szykulska, ani Jędryka nie przypominają (przynajmniej fizycznie) powieściowych pierwowzorów. Tu chyba należy się plus dla Arabeli, bo wyszła z niej udana Helenka Dohnalova. O surrealiźmie - według mnie nieuzasadnionym - już wcześniej wspomniałem. No i bardzo przeszkadzają mi Czesi mówiący po polsku. No dobrze - mogą tak sie zwracać do Polaków, ale żeby tak mówić między sobą. Oczywiście wiem, że film jest dla dzieci, więc odpadają napisy, ale chyba lepszy już byłby pełny dubbing.
Reasumując - ewidentnie nie na poziomie jest wehikuł, a poza tym... jakoś obleci. Powtarzam, według mnie "tytułowa" ocena tego filmu jest niesprawiedliwa.
Pomogła: 8 razy Dołączyła: 29 Lip 2012 Posty: 3232 Skąd: miasto Łódź
Wysłany: 2012-11-15, 21:27:05 Wrażenia po obejrzeniu filmu ;)
Wczoraj w napływie wolnego czasu i pełna obaw podjęłam ryzyko obejrzenia filmu. Od razu się zdecydowałam, że muszę obejrzeć do końca, choć najpierw przeczytałam wszystkie forumowe "recenzje"
Faktem jest, że już do niego nie wrócę. Wiele wątków zostało zmienionych, ale trzeba przyznać, że wiele też trzymało się treści. Reżyser lub scenarzysta widać miał w tym jakiś cel. Brakowało mi postaci pana Dohnala. Kostiumy są ewidentnie odzwierciedleniem panującej wtedy mody (1988), co dzisiaj u nas wzbudza wiele uśmiechu (przynajmniej u mnie). Trzeba przyznać, że udało się wychwycić wszystkie panujące wtedy trendy modowe
Tak jak większości, nie podobało mi się "latanie" wehikułu, choć sam "image" nawet, nawet. Ostatnie sceny z golemem też nie przypadły mi do gustu, można to uznać za próbę "uatrakcyjnienia" filmu, choć generalnie na ludziach związanych z literaturą PS wywierają niestety marne wrażenie.
Obejrzałam, zaliczyłam i więcej nie wrócę
Pomogła: 15 razy Dołączyła: 23 Sty 2013 Posty: 3238 Skąd: Wyspa Skarbów
Wysłany: 2013-02-17, 13:27:22 może nie paranoja ale bida z nędzą
Znalezione w sieci streszczenie zdradzające rozwiązanie, tak aby wiadomo było o co w filmie chodzi
Z zamku w czeskim Oporovie zostaje skradziony obraz "Sąd rabina Löwe". Pan Samochodzik rusza do Pragi swym samochodem, zamieniajacym sie w latający talerz. Na miejscu wpada na ślad Zdenka Blahy, chcącego rozwiązac sekrety różokrzyżowców i odkryc ich tajemną wiedzę: ponoć opanowali transmutację złota. Tropem do odkrycia jest stara księga, która zniknęła z antykwariatu. Zawarto w niej opis konstrukcji "stołu przymierza", podstawowego warsztatu pracy alchemików. Odtworzyc go można zestawiając dwie połówki talizmanu, który kiedyś był własnością rabina Löwe. Po wielu perypetiach udaje się to zrobić; poszukiwacze trafiają w cudowny sposób do pracowni rabina, gdzie Golem - jego dzielo - o mało ich nie niszczy. ./redir/www.dailymotion.c...-1-2_shortfilms Na szczęście z fabułą książki ma to mało wspólnego.
Leon Niemczyk jako Pan Smith był chyba jedyną w miarę udaną postacią. Jak wywoływał ducha Rebego Löwe (a później wyjaśniał, że to był hologram) trochę bez sensu ale uszłoby może, dla skrócenia akcji - gdyby reszta była na poziomie. Pan Tomasz prezentował się lepiej jakby niż w Dworze i Machinach, ale wehikuł - co to miało być? Batmobil? Skwarek jest tu Czechem, nazywa się Frantiąek ?kvarek. Zamiast Pókijańca jest Popijaniec (Ludwik Benoit, w Dworze grał dozorcę) jego wątek zmienili na lepszy ale nazwisko na gorsze. Do tego Profesor... Marczak, u którego Tomasz zamawia podróbki... A Golem - zupełnie bez sensu i bez potrzeby.
To miałoby zachęcić do czytania? A później zawód - a gdzie latający talerz? Chyba spadł scenarzyście na łepetynę, bez urazy.
Kiedyś na jakiejś stronie ktoś z entuzjazmem nawijał tak jakoś "Pan Samochodzik, o tak, lubię go, a ten jego wehikuł, super, latał!" Łoł! Ktoś inny od razu sprostował to "latanie". Ten pierwszy, zamiast się przyznać że znajomość tematu czerpie z "Praskich tajemnic" czy "latających maszyn" a prawdziwego PS widocznie nie czytał, wybrnął "może latał, może i nie, no ale był super"...
Ja osobiście nigdy nie patrzyłem na ten film jako na ekranizację przygód Pana Samochodzika, a jedynie na polski film dla młodzieży wykorzystujący postacie z książek. Niestety również spotkałem osoby, które Pana Samochodzika kojarzą głównie z tym filmem (inni profani kojarzą np. Świętego głównie z Valem Kilmerem ). Jeżeli chodzi o poziom filmu to myślę, że było tak ktoś zobaczył na niemieckiej kablówce serial Knight Raider i postanowił zrobić polską wersję, dziwie się tylko ludziom, którzy zgodzili się nazwać ten film Panem Samochodzikiem. Chociaż nie nie dziwie się przecież Pan Samochodzik to marka przyciągająco masowo do kin zarówno w PRL jak i ČSSR. Sam byłem w kinie na Niesamowitym Dworze.
Podsumowując na właściwe postrzeganie samochodzikowej tematyki jest tylko jedno lekarstwo : kto czyta nie błądzi.
Ostatnio zmieniony przez The Saint 2013-02-17, 14:18, w całości zmieniany 2 razy
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11311 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-02-17, 17:22:01
Po świetnej recenzji Piratki i dopełnieniu the_sainta co można dodać? Chyba tylko, że temat zarżnięto tępym nożem bez znieczulenia.
the_saincie widzę, że dla ciebie jest tylko jeden "Święty" - ten prawdziwy. Val się Kilmer to świetny aktor, ale rzeczywiście, Simon T. kojarzy się tak z Rogerem Moorem, że każdy inny w tej roli wygląda jak Jan Kobuszewski w roli sierżanta Garcii.
Może źle się wyraziłem ja również nie mam nic do Vala Kilmera (uwielbiam go w Top Secret), ale "uwspółcześnienie" Świętego i zabicie specyficznego klimatu książek i serialu czymś ala Mission Impossible skutecznie odrzuca mnie od tego filmu.
"Praskie tajemnice" potwierdzają moją kiepską opinię o większości reżyserów polskich. To są ludzie chorzy na Paranoję Ambicjonalną podbudowaną EGO o rozmiarach Mt. Everest. Koniecznie za każdym razem musza stworzyć WIEKOPOMNE DZIEŁO, które się nijak ma do rzeczywistej treści i ducha książki. Scenarzyści dokładają również swoje. Koronny przykład - "Wiedźmin". Przeczytajcie "Rzeź Bezkręgowców" J. Chmielewskiej, to dużo zrozumiecie.
Cd pomyj n.
"Praskie Tajemnice" - moim zdaniem bardzo słaba ekranizacja "Pana Samochodzika".
Nie podobała mi się obsada, wehikuł, akcja ... przemiana wehikułu w UFO to już całkowita przesada, którą nawet ja jako wielki Fan SF uważam za niedopuszczalną.
Wehikuł w każdej z książek był opisany jako wręcz szpetna larwa, czółno z dachem brezentowym, a w tym filmie jest to znacząco odbiegający od oryginału pojazd.
Film w skali od 0-10 oceniam na 3.
_________________
All that we see or seem
Is but a dream within a dream
Myślę, że problem polega na tym, że powszechnie nie odróżnia się EKRANIZACJI powieści od TWÓRCZOŚCI WŁASNEJ NA MOTYWACH. Ekranizacja wymaga szacunku do dzieła, stworzonego przez pisarza. Inaczej mamy takie absurdy, jak Menelaos w "Iliadzie", ginący w czasie oblężenia Troi, co bardzo raziło nawet ludzi przyzwyczajonych do amerykańskiej, delikatnie mówiąc, nonszalancji kulturalnej.
Jeśli ktoś chce dowolnie interpretować dzieła literackie, to niech tworzy je pod tytułem niezwiązanym w żaden sposób z powieścią, niech nazywa bohaterów innymi imionami i tylko na końcu wspomni, że film powstał na motywach. Ale takie podejście wymaga KULTURY. O wiele łatwiej jest pasożytować na nośnym tytule sławnego dzieła, równocześnie się samorealizując przez wprowadzanie elementów, które nie tylko nie mają z nim nic wspólnego, ale wprost je psują. Najlepiej "nowoczesnych" gadżetów.
Poza tym, odnoszę wrażenie, że wielu ludzi uważa, że można nie traktować serio filmów dla dzieci i młodzieży, bo to tylko zabawa. Tymczasem dzieci właśnie zwracają przesadną wręcz uwagę na niekonsekwencje, a filmy dla nich mają mieć walor wychowawczy. No, i dzieci są przeważnie wrażliwsze estetycznie od dorosłych. Pamiętam, jak wkurzało mnie, gdy oglądałem ekranizację "Czarnych Stóp", którą wykastrowano zupełnie z głębi psychologiczno-intelektualnej. Psychologia sieroty, sposób patrzenia na świat chłopców, dylematy wychowawczo-moralne kadry harcerskiej, rozważania historiozoficzne weterana II wojny światowej "Leśnego Oka", podchodzącego harcerzy - nic z tego tam nie było... Krajoznawstwa chyba też nie było. Ba, nawet krajobrazy serwowano z umiarem. Odebrano cały urok filmowi; podrzędny reżyser wypromował się na nim...
Ostatnio zmieniony przez Duch 2014-12-30, 15:35, w całości zmieniany 4 razy
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11311 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-12-30, 16:03:28
Duch napisał/a:
Jeśli ktoś chce dowolnie interpretować dzieła literackie, to niech tworzy je pod tytułem niezwiązanym w żaden sposób z powieścią, niech nazywa bohaterów innymi imionami i tylko na końcu wspomni, że film powstał na motywach. Ale takie podejście wymaga KULTURY.
Znakomitym przykładem tego jest film z 1994 r. "Country life", u nas pod tytułem "Prowincjonalne życie", z Samem Neillem i boską Gretą Scacchi. Jest to australijska produkcja na motywach czechowowskiego "Wujaszka Wani". Film m. in. dotyka istotnych problemów formowania się narodu australijskiego.
Duch napisał/a:
oza tym, odnoszę wrażenie, że wielu ludzi uważa, że można nie traktować serio filmów dla dzieci i młodzieży, bo to tylko zabawa. Tymczasem dzieci właśnie zwracają przesadną wręcz uwagę na niekonsekwencje, a filmy dla nich mają mieć walor wychowawczy. No, i dzieci są przeważnie wrażliwsze estetycznie od dorosłych.
Pamiętam z różnych przedstawień, jak dzieciaki znakomicie - lepiej niż dorośli - wyczuwają, kiedy aktor podchodzi olewacko do roli.
Duch napisał/a:
Pamiętam, jak wkurzało mnie, gdy oglądałem ekranizację "Czarnych Stóp", którą wykastrowano zupełnie z głębi psychologiczno-intelektualnej. Psychologia sieroty, sposób patrzenia na świat chłopców, dylematy wychowawczo-moralne kadry harcerskiej, rozważania historiozoficzne weterana II wojny światowej "Leśnego Oka", podchodzącego harcerzy - nic z tego tam nie było... Krajoznawstwa chyba też nie było. Ba, nawet krajobrazy serwowano z umiarem. Odebrano cały urok filmowi; podrzędny reżyser wypromował się na nim...
Na usprawiedliwienie hmmm.. twórców można tylko powiedzieć, że problematyka która w filmie się nie pojawiła, mogłaby być nieczytelna dla odbiorców dla których film był przeznaczony. Chociaż...
Natomiast nie ma usprawiedliwienia dla pominięcia zagadnień krajobrazowo-krajoznawczych.
_________________ Z 24
Ostatnio zmieniony przez Z24 2014-12-30, 16:05, w całości zmieniany 2 razy
Na usprawiedliwienie hmmm.. twórców można tylko powiedzieć, że problematyka która w filmie się nie pojawiła, mogłaby być nieczytelna dla odbiorców dla których film był przeznaczony. Chociaż...
Natomiast nie ma usprawiedliwienia dla pominięcia zagadnień krajobrazowo-krajoznawczych.
To nie były jakieś skomplikowane kwestie naukowe, niezrozumiałe dla młodzieży. Inaczej nie byłaby to powieść dla ludzi w tym wieku, tylko literatura fachowa. To były takie sprawy życiowe. Rozumiałem to doskonale, gdy czytałem książkę w wieku 8 lat. Np. spór drużynowego z oboźnym - ten pierwszy dawał głównemu bohaterowi, sierocie, kredyt zaufania, ten drugi uważał go za niepoprawnego indywidualistę, psującego pracę wychowawczą. W rzeczywistości chłopiec nie miał po prostu zaufania do ludzi, czego trudno się spodziewać po sierocie, wychowywanym przez alkoholika
Film zmienił się w zestaw wydarzeń bez żadnego głębszego podkładu..
Ostatnio zmieniony przez Duch 2014-12-30, 16:56, w całości zmieniany 1 raz
Bo tu chyba, Szara Sowo, nie ma co już pisać
Przyznam, że ja tego "filmu" nie oglądałam. Nie dałam rady. Owszem, jakieś parę razy próbowałam, trochę obejrzałam z początku, innym razem końcówkę, coś tam ze środka. Jednym ciągiem mi się nie udało. Nie ma w tym krzty przygody samochodzikowej znanej mi z powieści. Jakies drobne epizody, których i tak się nie da oglądać, bo odbiegają tak bardzo temu co sobie przez wszystkie lata, kiedy sięgałam po książkę, wyobrażałam sama....
_________________
Robinoux Twórca Autor książek dokumentalnych oraz poezji
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11311 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2017-05-15, 16:40:02
Szara Sowa napisał/a:
Tak sobie odświeżam ten temat, bo już 2,5 roku nikt nic na temat tej ekranizacji nie napisał...
Jest taki rosyjski kawał o dwóch panach podróżujących pojazdem zaprzęgowym z Moskwy do Odessy, gdzieś w XIX w. Jechali dwa tygodnie i w połowie drogi zamienili w odstępie dnia po jednym zdaniu nt. pogody. Woźnica, czyli jamszczyk po jeszcze dwóch dniach wypowiedział pewne trójwyrazowe zdanie zaczynające się na J... i doskonale zrozumiałe również dla Polaków... Już na rogatkach Odessy jeden z dżentelmenów zapytał jamszczyka dlaczego właściwie on wydał z siebie tę bardzo brzydką kwestię. Wyłącznie - odrzekł jamszczyk - dla podtrzymania tej interesującej rozmowy...
_________________ Z 24
Ostatnio zmieniony przez Z24 2017-05-15, 16:40, w całości zmieniany 1 raz
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.