A ja rozumiem. Chodzi o to, że niektórzy tak mają, że jak lubią coś robić to to robią ale jak muszą włożyć to coś w ramki terminów to przestaje im się to po jakimś czasie podobać bo właśnie "wewnętrzny przymus" działa na to zajęcie destrukcyjnie. Ten "wewnętrzny przymus" wynika z poczucia obowiązku, szacunku dla swoich lub rodziców pieniędzy, opinii otoczenia.
_________________
Ostatnio zmieniony przez Nietajenko 2018-02-16, 08:20, w całości zmieniany 1 raz
A ja rozumiem. Chodzi o to, że niektórzy tak mają, że jak lubią coś robić to to robią ale jak muszą włożyć to coś w ramki terminów to przestaje im się to po jakimś czasie podobać bo właśnie "wewnętrzny przymus" działa na to zajęcie destrukcyjnie. Ten "wewnętrzny przymus" wynika z poczucia obowiązku, szacunku dla swoich lub rodziców pieniędzy, opinii otoczenia.
Dżizas, ależ Ty piszesz o czymś innym, piszesz o rzeczach, które robimy nie dlatego, że nam się podobają tylko dlatego, że mamy zewnętrzne czynniki, które "zmuszają" nas do robienia tego. To nie ma nic wspólnego ani z cyklicznością, ani z harmonogramem, ani ze zorganizowaną formą. Tak, nie jestem fanatykiem chodzenia na ćwiczenia na kręgosłup ale łażę tam dwa razy w tygodniu, bo wolę poświęcić półtorej godziny w tygodniu niż umierać z bólu, nienawidzę sprzątać domu, ale ponieważ czasami jest brudno to to robię.
_________________
to travel hopefully is a better thing than to arrive
Robert Louis Stevenson 'Virginibus Puerisque'
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-02-16, 12:01:39
Nietajenko napisał/a:
A ja rozumiem. Chodzi o to, że niektórzy tak mają, że jak lubią coś robić to to robią ale jak muszą włożyć to coś w ramki terminów to przestaje im się to po jakimś czasie podobać bo właśnie "wewnętrzny przymus" działa na to zajęcie destrukcyjnie. Ten "wewnętrzny przymus" wynika z poczucia obowiązku, szacunku dla swoich lub rodziców pieniędzy, opinii otoczenia.
No wreszcie ktoś mnie rozumie. Dokładnie o to chodzi.
PawelK napisał/a:
Dżizas, ależ Ty piszesz o czymś innym, piszesz o rzeczach, które robimy nie dlatego, że nam się podobają tylko dlatego, że mamy zewnętrzne czynniki, które "zmuszają" nas do robienia tego.
Nie, a przynajmniej ja nie miałam na myśli jedynie rzeczy, do których mnie zmuszają zewnętrzne czynniki. Np. na warsztaty rysunku zapisałam się z zainteresowania rysunkiem (nikt i nic mnie nie zmuszało). I początkowo mi się podobały. Ale potem stały się obowiązkiem, więc przestały mi się podobać. To działa dokładnie tak, jak opisał Nietajenko.
To ja nie rozumiem - stały się obowiązkiem. To znaczy co? Ktoś Cię zaczął zmuszać do chodzenia? Karał za nie chodzenie?
Berta von S. napisał/a:
To działa dokładnie tak, jak opisał Nietajenko.
Ależ Nietajenko właśnie napisał, że czujesz obligację do uczestnictwa z jakiegoś niezależnego od Ciebie powodu. To naprawdę nie ma nic wspólnego z terminowością czy sposobem zorganizowania.
_________________
to travel hopefully is a better thing than to arrive
Robert Louis Stevenson 'Virginibus Puerisque'
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-02-16, 18:18:20
PawelK napisał/a:
To ja nie rozumiem - stały się obowiązkiem. To znaczy co? Ktoś Cię zaczął zmuszać do chodzenia? Karał za nie chodzenie?
Nikt mnie nie karał. Przecież piszę, że to był WEWNĘTRZNY przymus. Nigdy takowego nie odczuwałeś?
PawelK napisał/a:
Ależ Nietajenko właśnie napisał, że czujesz obligację do uczestnictwa z jakiegoś niezależnego od Ciebie powodu. To naprawdę nie ma nic wspólnego z terminowością czy sposobem zorganizowania.
Nietajenko napisał:
Nietajenko napisał/a:
Ten "wewnętrzny przymus" wynika z poczucia obowiązku, szacunku dla swoich lub rodziców pieniędzy, opinii otoczenia.
Gdzie tu widzisz jakiś niezależny od mnie powód?
Bardzo dobrze to wyłożył, chodziłam na te "dodatkowe zajęcia" bo np: już za nie zapłaciłam, więc mi szkoda było wywalać w błoto pieniądze. Albo dlatego, że głupio mi było się przyznać przed sobą samą, że znowu słomiany ogień. Albo dlatego, że chciałam się czegoś nauczyć, chociaż nie chciało mi się tego uczyć (mam nadzieję, że różnica jest zrozumiała). Albo z innych podobnych powodów, które tworzą ów legendarny "wewnętrzny przymus".
_________________ Drużyna 5
Ostatnio zmieniony przez Berta von S. 2018-02-16, 18:19, w całości zmieniany 1 raz
Bardzo dobrze to wyłożył, chodziłam na te "dodatkowe zajęcia" bo np: już za nie zapłaciłam, więc mi szkoda było wywalać w błoto pieniądze. Albo dlatego, że głupio mi było się przyznać przed sobą samą, że znowu słomiany ogień. Albo dlatego, że chciałam się czegoś nauczyć, chociaż nie chciało mi się tego uczyć (mam nadzieję, że różnica jest zrozumiała). Albo z innych podobnych powodów, które tworzą ów legendarny "wewnętrzny przymus".
Toć przecież napisałem to samo powyżej. Współczuję, że nie trafiłaś na zajęcia, gdzie nie prowadził Cię wewnętrzny przymus tylko przyjemność. Widocznie ja miałem więcej szczęścia. Ale jeszcze raz podkreślam, rozumiem niechęć do wszelkich form sformalizowanych ale to nie ma nic wspólnego z przymusem. Poważnie mogą być bardzo sformalizowane miejsca, gdzie będą się pojawiali ludzie, bo jest tam fajnie.
_________________
to travel hopefully is a better thing than to arrive
Robert Louis Stevenson 'Virginibus Puerisque'
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-02-16, 20:15:32
PawelK napisał/a:
Współczuję, że nie trafiłaś na zajęcia, gdzie nie prowadził Cię wewnętrzny przymus tylko przyjemność. Widocznie ja miałem więcej szczęścia.
No nadal mnie widzę nie rozumiesz.
To nie jest kwestia zajęć, to jest kwestia mnie. KAŻDE regularne zajęcia by się tak skończyły.
PawelK napisał/a:
Ale jeszcze raz podkreślam, rozumiem niechęć do wszelkich form sformalizowanych ale to nie ma nic wspólnego z przymusem..
I najwyraźniej nieco inaczej rozumiemy słowo przymus. Mogę jeszcze raz napisać, że chodzi o przymus w mojej głowie, a nie przymus zewnętrzny. Ale już to przecież pisałam.
PawelK napisał/a:
Poważnie mogą być bardzo sformalizowane miejsca, gdzie będą się pojawiali ludzie, bo jest tam fajnie.
Ok, wierzę, że mogą być sformalizowane zajęcia, które DLA WIELU osób (może nawet dla większości) będą na tyle fajne, że się tam będą pojawiać z niegasnącym entuzjazmem, ale mnie to nie dotyczy.
_________________ Drużyna 5
Kustosz [Usunięty]
Wysłany: 2018-02-17, 01:08:34
Z tym przymusem rozumiem Bertę bo mam podobnie. Tylko nie tak radykalnie:) Dlatego na przykład nigdy nie lubiłem chodzić na siłownię. Żeby był efekt trzeba łazić tam systematycznie i długo, a mi po miesiącu zawsze się odechce. I dlatego właśnie lubię bieganie. Bo nie wymaga niczego, żadnego planu, żadnych kombincji, żadnych stałych godzin, nigdzie nie trzeba jeździć. Zakładam ciuchy biegowe i buty, wyłażę z domu i biegam. Maksymalna efektywność.
Ale były też zajęcia, na które chodzić lubiłem, z tym że zwykle trwało, to miesiąc, dwa, trzy, góra pół roku. Tak to niestety w życiu jest, że jak hobbby staje się obowiązkiem przestaje kręcić tak jak wcześniej.
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-02-17, 01:15:56
Kustosz napisał/a:
Ale były też zajęcia, na które chodzić lubiłem, z tym że zwykle trwało, to miesiąc, dwa, trzy, góra pół roku.
Nie no tyle to jeszcze może być przyjemne, ale najczęściej góra 3 miesiące.
Kustosz napisał/a:
I dlatego właśnie lubię bieganie. Bo nie wymaga niczego, żadnego planu, żadnych kombincji, żadnych stałych godzin, nigdzie nie trzeba jeździć. Zakładam ciuchy biegowe i buty, wyłażę z domu i biegam. Maksymalna efektywność.
Tylko kolana ponoć siadają i nieco to męczące.
Ja próbowałam kiedyś biegać z koleżanką. Pierwszym razem dobiegłyśmy z pl. Konstytucji do Ujazdowskiego i pobiegałyśmy dookoła parku. Drugim razem dobiegłyśmy do parku, a potem już chodziłyśmy, bo trzeba było obgadać ważne bieżące sprawy. A trzecim razem poszłyśmy gadając na spacer.
_________________ Drużyna 5
Kustosz [Usunięty]
Wysłany: 2018-02-17, 02:24:40
Berta von S. napisał/a:
Tylko kolana ponoć siadają i nieco to męczące.
Gdyby nie było męczące nie byłoby sensu biegać:) Biega się z grubsza po to żeby się zmęczyć co ma raczej dobrej skutki dla ogólnej kondycji fizycznej:) A z kolanami to prawda, dlatego lepiej biegać po miękkim podłożu jeśli jest taka możliwość.
Berta von S. napisał/a:
Ja próbowałam kiedyś biegać z koleżanką. Pierwszym razem dobiegłyśmy z pl. Konstytucji do Ujazdowskiego i pobiegałyśmy dookoła parku. Drugim razem dobiegłyśmy do parku, a potem już chodziłyśmy, bo trzeba było obgadać ważne bieżące sprawy. A trzecim razem poszłyśmy gadając na spacer.
Bo bieganie to sport indywidualny, a nie grupowy moim zdaniem. Ze swoimi własnymi myślami, albo słuchawkami w uszach.
No, ale widzę że wybiegliśmy już z PRLu:)
Ostatnio zmieniony przez 2018-02-17, 02:25, w całości zmieniany 1 raz
Ja doskonale rozumiem, że jesteś asystemowa. Ale wyszliśmy od tego, że w obecnych czasach dzieci są nieszczęśliwe bo są zmuszane do miliona zajęć pozalekcyjnych żeby zrealizować ambicje rodziców i uczestniczyć w wyścigu szczurów. Starałem się wykazać, że nie musi to być tak a Ty po prostu cały czas patrzysz przez pryzmat swojej osoby. W ten sposób nie znajdziemy płaszczyzny porozumienia. Nie wszyscy są tacy jak Ty.
_________________
to travel hopefully is a better thing than to arrive
Robert Louis Stevenson 'Virginibus Puerisque'
Pomógł: 48 razy Dołączył: 13 Sty 2013 Posty: 6785 Skąd: PRL
Wysłany: 2018-02-17, 09:48:35
No to dla rozluźnienia atmosfery
Meblościankę dla Kowalskiego zaprojektowało małżeństwo noszące właśnie takie nazwisko. Jako nagroda za wymyślenie mebla, który stał się hitem PRL-u, musiał im wystarczyć telefon. To nie koniec faktów rodem z filmów Stanisława Barei...
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-02-17, 11:47:00
Wowax napisał/a:
Za czwartym razem zdzwoniłyśmy się, bo po co chodzić, jak można tylko pogadać,
a za piątym zerwałyśmy kontakt, żeby uniknąć wewnętrznego przymusu?
Nie no spacery lubię. Za to kontakt niestety się faktycznie zerwał, ale to raczej z powodu oddalenia, nie przymusu.
Kustosz napisał/a:
Gdyby nie było męczące nie byłoby sensu biegać:) Biega się z grubsza po to żeby się zmęczyć co ma raczej dobrej skutki dla ogólnej kondycji fizycznej:)
No wiem, wiem. Masz rację. Ale trudno się zmotywować do sportu.
Michal_bn napisał/a:
Może biegły w sztafecie
Sam biegłeś w sztafecie! (ze sobą)
PawelK napisał/a:
Ja doskonale rozumiem, że jesteś asystemowa. Ale wyszliśmy od tego, że w obecnych czasach dzieci są nieszczęśliwe bo są zmuszane do miliona zajęć pozalekcyjnych żeby zrealizować ambicje rodziców i uczestniczyć w wyścigu szczurów. Starałem się wykazać, że nie musi to być tak a Ty po prostu cały czas patrzysz przez pryzmat swojej osoby. W ten sposób nie znajdziemy płaszczyzny porozumienia. Nie wszyscy są tacy jak Ty.
Masz rację. Ale pewnie przynajmniej część jest asystemowa i te się czują nieszczęśliwe. A jeśli nie ma już dziś żadnych asystemowych dzieci, to dopiero wydaje mi się przerażające.
Protoavis napisał/a:
No to dla rozluźnienia atmosfery
Przecież jest luźna.
A co do Kowalskich. Przypominacie sobie takie ustrojstwo, które miało zmniejszać spalanie w samochodzie, czy coś w tym stylu? Pamiętam, że je wymyślił jakiś Kowalski i nawet się nazywało od jego nazwiska.
_________________ Drużyna 5
Ostatnio zmieniony przez Berta von S. 2018-02-17, 11:47, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 48 razy Dołączył: 13 Sty 2013 Posty: 6785 Skąd: PRL
Wysłany: 2018-02-17, 11:50:23
Berta von S. napisał/a:
A co do Kowalskich. Przypominacie sobie takie ustrojstwo, które miało zmniejszać spalanie w samochodzie, czy coś w tym stylu? Pamiętam, że je wymyślił jakiś Kowalski i nawet się nazywało od jego nazwiska.
Ale pewnie przynajmniej część jest asystemowa i te się czują nieszczęśliwe. A jeśli nie ma już dziś żadnych asystemowych dzieci, to dopiero wydaje mi się przerażające
Na stówe są. Charaktery się tak nie zmieniają jak świat.
_________________
to travel hopefully is a better thing than to arrive
Robert Louis Stevenson 'Virginibus Puerisque'
Pomogła: 83 razy Dołączyła: 10 Sty 2010 Posty: 19574 Skąd: Tam i z powrotem
Wysłany: 2018-02-18, 11:22:08
Z tym "przymusem", to pewnie tak jest, że chcę lepić garnki z gliny, kiedy mam ochotę, a nie tylko we wtorki i czwartki o godz.16, gdy są zajęcia w domu kultury
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.