Wysłany: 2012-09-24, 20:51:11 Winnetou - takie różne nieścisłości
Tutaj też bym dodał takie różne. Tym razem mam wątpliwości co do pamięci Pana Tomasza:
w kawiarni Krawej Mary jej ojciec mówi: Wczoraj miałem naradę z żywiczarzami i kazałem im rozpocząć prace w starodrzewie. I dziś mój Bil zniknął,
Niedługo później, czyli następnego dnia prosząc pannę Halinkę o pomoc w poszukiwaniu psa Pan Tomasz mów:Nawet nie zapytałem, jak on się wabi i jakiej jest maści.
Znaczy problem z koncentracją czy z pamięcią?
_________________
to travel hopefully is a better thing than to arrive
Robert Louis Stevenson 'Virginibus Puerisque'
Ostatnio zmieniony przez Szara Sowa 2015-10-31, 11:16, w całości zmieniany 2 razy
Wytłumaczenie bardzo dobre Dobre wytłumaczenie to też takie, że to Nienacki miał kłopoty z pamięcią i zapomniał, że Tomasz powinien znać imię psa. Ja jednak spróbuję dorobić do faktów pewną ideologię Pozwolę sobie nie zgodzić się ze stwierdzeniem, że rozmowa z panną Halinką miała miejsce niedługo po tym, kiedy Tomasz usłyszał o zaginionym psie. Ten dzień był dla Tomasza dość długi. Po opuszczeniu kawiarni pojechał do Złotego Rogu na obiad. Potem spotkanie z właścicielami syrenek, rozmowa z leśniczym, przejście przez bagno, spotkanie i długa rozmowa na różne poważne tematy z Winnetou i Milczącym Wilkiem, wieczór w leśniczówce, kolejne spotkanie z Krwawą Mary, poszukiwanie nad jeziorem "typków", o których wspomniała. Następnego dnia najpierw spotkał sie z Krwawą Mary i dopiero od niej popłynął do ośrodka do panny Halinki. Widać wyraźnie, że nie był wyłącznie skoncentrowany na poszukiwaniach psa - choć faktycznie wspominał o tym praktycznie w każdej rozmowie. No i dopiero w rozmowie z panną Halinka uświadomił sobie, że zaczyna angażować się w poszukiwania psa, którego nawet by nie rozpoznał (coś jak palnięcie się w czoło ). A właściwie uświadomiła mu to panna Halinka - pierwsza osoba, która go zapytała o wygląd psa (należy przypuszczać, że pozostali rozmówcy psa znali - Krwawa Mary i leśniczy na pewno). No i palnął wtedy to "Nawet nie zapytałem, jak sie wabi".
Ostatnio zmieniony przez Stefanek 2012-09-24, 22:55, w całości zmieniany 1 raz
Ja wiem, Stefanek, że zawsze musisz wiedzieć najlepiej, i Twoje zdanie musi być inne niż poprzednika, ale zauważ proszę, że porwanie psa było kluczowym dla tego etapu przygody, skoro Tomasz zapomniał jak się pies nazywa to może nie powinien zajmować się takimi sprawami.
_________________
to travel hopefully is a better thing than to arrive
Robert Louis Stevenson 'Virginibus Puerisque'
Robinoux Twórca Autor książek dokumentalnych oraz poezji
Mnie też się wydaje, Stefanek, że nazwa Bill jest na tyle charakterystyczna, zwłaszcza przy całej parawesternowej otoczce (Krwawa Mary, Winnetou, Wigwam, blade twarze etc.), że Tomasz wykonujący pracę detektywa nie mógł jej przeoczyć. Z całym szacunkiem wydaje mi się, że Nienacki pisząc tę powieść zapomniał o fakcie wcześniejszego przedstawienia psa. Tomasz nie może sobie pozwolić na roztargnienie nawet przy nawale zdarzeń bo by się na swoim stanowisku nie utrzymał tak jak Pietruszka, Monika czy Florcia.
P.S. Paweł, wolałem twój poprzedni awatar. Co ty z tym bykiem?
Ja wiem, Stefanek, że zawsze musisz wiedzieć najlepiej, i Twoje zdanie musi być inne niż poprzednika, ale zauważ proszę, że porwanie psa było kluczowym dla tego etapu przygody, skoro Tomasz zapomniał jak się pies nazywa to może nie powinien zajmować się takimi sprawami.
Po pierwsze primo: W tym przypadku wcale nie wiem - tylko fantazjuję, starając się wymyślić rozwiązanie przedstawionego przez Ciebie problemu. Nie twierdzę, że jest prawdziwe, ani jedyne możliwe, a tylko prawdopodobne. Wydaje mi się (popraw mnie proszę, jeśli się mylę), że mam do tego prawo, podobnie jak pozostałe ok. 700 for(um)owiczów.
Po drugie primo : Wytłumaczenie Unieskiego jest bardzo dobre, co zresztą przyznałem w pierwszym zdaniu, co jednak (tutaj też mogę sie mylić - być może panują tu inne zwyczaje) nie przeszkadza mi mieć zdania odrębnego. (Gdyby wszyscy mieli takie samo zdanie na każdy temat, dyskusja byłaby niemożliwa - a ciągłe i wyłączne potakiwanie sobie jest po prostu nudne i mało rozwijające - oczywiście jest to tylko moje zdanie).
Po trzecie primo : Napisałeś:
Cytat:
skoro Tomasz zapomniał jak się pies nazywa to może nie powinien zajmować się takimi sprawami
Też się z tym zgadzam! Tomaszowi nie raz zdarza się grzeszyć pychą, uznając się za jedyną właściwą osobę do rozwiązywania wszelkich problemów swoich bliźnich, popisując się przy tym doskonałą niekompetencją.
"Prywatnie" to przychylam sie do zdania Nietajenki, że to Nienacki zapomniał. Ale to napisałem już w drugim zdaniu swojego poprzedniego postu. (Czyżbyś Nietajenko tego nie zauważył ?)
Ostatnio zmieniony przez Stefanek 2012-09-25, 07:52, w całości zmieniany 2 razy
Pomógł: 125 razy Dołączył: 06 Wrz 2014 Posty: 14107 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2015-05-17, 09:18:49
W PSiW mowa jest o “tej” kanu:
“Dlatego lampy znalazły się w tej kanu, która pozostała na brzegu…”
“Rano przybyła milicja i odkryła w mojej kanu dwie lampy skradzione z radiowęzła.”
Czy jest to poprawnie? Moje uczucie mówi mi, że powinno tam stać “w tym kanu”, “w moim kanu” itd.
W PSiW mowa jest o “tej” kanu:
“Dlatego lampy znalazły się w tej kanu, która pozostała na brzegu…”
“Rano przybyła milicja i odkryła w mojej kanu dwie lampy skradzione z radiowęzła.”
Czy jest to poprawnie? Moje uczucie mówi mi, że powinno tam stać “w tym kanu”, “w moim kanu” itd.
Ja bym założył, że:
a. canoe w języku angielskim jest rodzaju żeńskiego,
b. kanu to łódka, która też jest rodzaju żeńskiego
_________________
to travel hopefully is a better thing than to arrive
Robert Louis Stevenson 'Virginibus Puerisque'
Pomógł: 125 razy Dołączył: 06 Wrz 2014 Posty: 14107 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2015-05-18, 20:16:29
PawelK napisał/a:
Ja bym założył, że:
a. canoe w języku angielskim jest rodzaju żeńskiego,
b. kanu to łódka, która też jest rodzaju żeńskiego
W angielskim rzeczowniki nie mają właściwie rodzaju, choć akurat o statkach oraz łodziach mówi się rzeczywiście zawsze “she”. Czy jednak też o canoe? I co to ma do czynienia z polskim?
Znalazłem w sieci takie przykłady:
“Podczas wyprawy syberyjskiej Marcin Gienieczko przepłynął w swoim canoe 4300 km w ciągu 63 dni.”
"Sam wiosłuj w swoim canoe!"
Inna pisownia (kanu):
“Zobaczyli Czarną Niedźwiedzicę, która przybijała w swoim kanu do przeciwległego brzegu jeziora.”
a) w języku angielskim jeszcze lokomotywy, samoloty i statki są rodzaju żeńskiego (i oczywiście jak to słownik określa 'samice większych ssaków')
b) wydaje mi się, że kiedy Nienacki pisał PSiW słowo canoe nie było jeszcze tak zakorzenione w języku polskim, jak obecnie. Trzeba by poszukać np. w polskich tłumaczeniach Karola Maya, u Wernica albo np w trylogii Szklarskich.
Pomógł: 125 razy Dołączył: 06 Wrz 2014 Posty: 14107 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2015-05-18, 20:44:42
GrzegorzCh napisał/a:
a) Wydaje mi się, że kiedy Nienacki pisał PSiW słowo canoe nie było jeszcze tak zakorzenione w języku polskim, jak obecnie. Trzeba by poszukać np. w polskich tłumaczeniach Karola Maya, u Wernica albo np w trylogii Szklarskich.
Dobry pomysł. Jacka Londona też. I najlepiej w wydaniach poprzedzających PSiW.
Pomógł: 67 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11311 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-05-19, 12:47:23
A angielskim w zasadzie nie ma rodzaju gramatycznego. To znaczy rzeczowniki dla każdego z rodzajów brzmią tak samo: friend to może być przyjaciel i przyjaciółka.
To w "Skiroławkach" dr Niegłowicz indagował Porwasza, czy ta obficie owłosiona Mulatka w Londynie mówiła do niego "mój mały", czy może "moja mała"
Zawsze mi się wydawało, że kanu czy canoe jest w naszym języku rodzaju nijakiego.
A angielskim w zasadzie nie ma rodzaju gramatycznego.
Co nie zmienia faktu, że statki wszelkiej maści mają rodzaj żeński, nie "it" tylko "she", niezależnie od formalnej organizacji gramatyki.
Z24 napisał/a:
Zawsze mi się wydawało, że kanu czy canoe jest w naszym języku rodzaju nijakiego.
Bo jest. Ale ja bym stwierdzenia "ta kanu" w wypadku Nienackiego nie uznał za lapsus tylko za skopiowanie z angielskiego. Może i bezmyślne, ale tylko skopiowanie.
_________________
to travel hopefully is a better thing than to arrive
Robert Louis Stevenson 'Virginibus Puerisque'
Pomógł: 67 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11311 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-05-19, 13:00:58
PawelK napisał/a:
Z24 napisał/a:
A angielskim w zasadzie nie ma rodzaju gramatycznego.
Co nie zmienia faktu, że statki wszelkiej maści mają rodzaj żeński, nie "it" tylko "she", niezależnie od formalnej organizacji gramatyki.
Tak jest. Dlatego zawsze mi się chce śmiać jak czytam o jakimś najeżonym działami dreadnoughtcie - ona
PawelK napisał/a:
Z24 napisał/a:
Zawsze mi się wydawało, że kanu czy canoe jest w naszym języku rodzaju nijakiego.
Bo jest. Ale ja bym stwierdzenia "ta kanu" w wypadku Nienackiego nie uznał za lapsus tylko za skopiowanie z angielskiego. Może i bezmyślne, ale tylko skopiowanie.
Ewentualnie kalka z polskiego, jak u Ciebie tam wyżej w punkcie b:
canoe = łódź, czyli rodzaj żeński.
_________________ Z 24
Ostatnio zmieniony przez Z24 2015-05-19, 13:02, w całości zmieniany 1 raz
Nietajenko Forumowy Badacz Naukowy Ojciec dwójki dzieci
Co nie zmienia faktu, że statki wszelkiej maści mają rodzaj żeński, nie "it" tylko "she", niezależnie od formalnej organizacji gramatyki.
Mnie uczono, że formy "she" anglojęzyczni używają wobec przedmiotów, co do których mają pozytywny stosunek emocjonalny. Spotkałem się z określeniem "she" wobec uwielbianego samochodu - był to chevy chevelle. Myślę, że powszechne użycie "she" wobec jednostek pływających ma swoje korzenie w czasach kolonialnych kiedy to statki były czymś więcej niż tylko jednostkami pływającymi - były wrotami do nowego świata.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.