Pierwowzorem wujka Stefana Gromiłło jest prawdziwy wujek ZN, Józef Strumiłło, mąż Heleny z domu Daneckiej. Z opowiadań członka rodziny wiem, że był bardzo sympatyczny, zawsze życzliwy i służący pomocą. np. naprawiał sąsiadom zegarki. Historia z kłódką wyglądała podobno tak, że wymyślił kłódkę której żaden złodziej nie ukradnie. Przyszedł złodziej i ją ukradł Wiem, że był posiadaczem samochodu Mikrus. Był tak jak książkowy Gromiłło twórcą wynalazków i ulepszeń. Znalazłem dwa jego patenty :
36c 13456. 1.6 1959. 14.6 1960. Józef Strumiłło. Milanówek, Polska. Grzejnik do centralnego ogrzewania.
19a, 6 34545. Józef Strumiłło (Milanówek, Polska). Żelazobetonowy podkład kolejowy. Udzielono z mocą od dnia 14.12 1949
Ostatnio zmieniony przez Ater 2016-05-14, 20:34, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 125 razy Dołączył: 06 Wrz 2014 Posty: 14104 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2016-05-14, 22:48:44
Bardzo ważne odkrycie, Ater! Podobieństwo nazwisk (Strumiłło - Gromiłło), jego pasja wynalazcza, no a przede wszystkim owa kłódka, czynią bardzo prawdopodobnym przypuszczenie, że znalazłeś pierwowzór słynnego wynalazcy wehikułu. Brawo!
Wygląda na to, że to faktycznie ON.
Gratulacje, świetne odkrycie.
Ater napisał/a:
Historia z kłódką wyglądała podobno tak, że wymyślił kłódkę której żaden złodziej nie ukradnie. Przyszedł złodziej i ją ukradł
Chyba raczej kłódkę, której żaden złodziej nie otworzy?
Ater napisał/a:
Żelazobetonowy podkład kolejowy.
Tu też jest pewne podobieństwo. W Samochodziku była mowa o wynalezieniu hamulców kolejowych. Mogło być tak, że Nienacki nie pamiętał dokładnie, co tam kolejowego wuj wynalazł.
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-05-15, 11:08:57
Zrobiłam drobny "risercz" i trafiłam na wywiad z jego córką Barbarą, w którym jest nawet wzmianka o rodzinie z Łodzi.
Kiedy rodzina Pani trafiła do Milanówka?-
W 1934 r. sprowadziliśmy się z Warszawy do Milanówka. Mieszkanie było wynajęte przy ul. Wielki Kąt w willi Boży Dar. Niestety trwał tam jeszcze remont i trzeba było szukać innego pomieszczenia. Znaleźliśmy je dość szybko w tzw. Rynku [obecnie Warszawska], w domu pp. Lisów. Nie pamiętam dokładnie, ale chyba w 1937 r. przenieśliśmy się do domu przy ul. Prostej 4, obok drewnianej willi Aleksandrówka, która podobno rozpadła się nie tak dawno w wyniku zaniedbań i braku remontów. W styczniu przyjechała do nas wysiedlona z Łodzi siostra mojej mamy z rodziną (5 osób) i trzeba było poszukać większego mieszkania, zwłaszcza że zagęszczenie lokalu budziło niezadowolenie właścicielki domu. Mieszkanie znaleźliśmy właśnie przy ul. Prostej 18. Z czasem wujostwo znaleźli pracę i mieszkanie poza Milanówkiem z nami został tylko ich najstarszy syn, mój cioteczny brat i rówieśnik Wojtek.
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11311 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-05-15, 12:02:18
Ater napisał/a:
wujek ZN, Józef Strumiłło, mąż Heleny z domu Daneckiej
Cytat:
36c 13456. 1.6 1959. 14.6 1960. Józef Strumiłło. Milanówek, Polska. Grzejnik do centralnego ogrzewania.
19a, 6 34545. Józef Strumiłło (Milanówek, Polska). Żelazobetonowy podkład kolejowy. Udzielono z mocą od dnia 14.12 1949
Świetny strzał!
Wujek oczywiście w sensie: mąż siostry matki.
Trochę to wyjaśnia skłonność ZN do nazwisk z obszaru byłego WKL, kończących się na -łło Np. Gromiłło, Butyłło...
Ponieważ nie jest to nazwisko zbyt pospolite powstaje pytanie, czy wuj Józef S. był jakimś krewnym sławnego plastyka Andrzeja S.
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-05-15, 12:11:03
Z24 napisał/a:
Ponieważ nie jest to nazwisko zbyt pospolite powstaje pytanie, czy wuj Józef S. był jakimś krewnym sławnego plastyka Andrzeja S.
Też się nad tym od rana zastanawiam. Próbowałam znaleźć w internecie jakiś związek, ale na razie bez skutku. Chyba niestety nie jest to aż tak rzadkie nazwisko, bo mnóstwo Strumiłłów wyskakuje.
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11311 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-05-15, 12:27:19
Berta von S. napisał/a:
Chyba niestety nie jest to aż tak rzadkie nazwisko, bo mnóstwo Strumiłłów wyskakuje.
Pewnie było w tamtejszej okolicy kilka zaścianków (też wieś, tylko jeszcze brudniejsza i zaludniona przez herbowych) zamieszkałych przez klientów o tym samym nazwisku. Pamiętasz z "Pana Tadzia" co Mickiewicz napisał o Jacku Gorzkiej Żołądk.. pardon, Soplicy: że miał taki autorytet wśród krewniaków, że "trzystu ich kreskami rządził wedle woli", to w tłumaczeniu na nasze oznacza że na sejmiku (=lokalnej konwencji wyborczej oraz organowi samorządowem) sprzedawał lokalnemu magnatowi 300 głosów bydła wyborczego . Zważywszy, że prawa polityczne przysługiwały tylko mężczyznom, że tak powiem, zdolnym do noszenia broni, to w sumie mogło być całkiem sporo dusz.
_________________ Z 24
Ostatnio zmieniony przez Z24 2016-05-15, 13:13, w całości zmieniany 2 razy
Kontakt nawiązałem i dowiedziałem się paru istotnych szczegółów z życia rodziny Nowickich i ich krewnych. Więcej o tym napiszę w grupie genealogicznej. Wiem też, że Andrzej Strumiłło nie jest ich krewnym. Potwierdzone też jest wzorowanie się prawdziwym wujkiem.
Ostatnio zmieniony przez Ater 2016-05-15, 19:17, w całości zmieniany 1 raz
Kynokephalos Moderator Członek Kapituły Samochodzikowej Książki Roku
Pomógł: 139 razy Dołączył: 07 Cze 2011 Posty: 6655 Skąd: z dużego miasta.
Wysłany: 2016-05-15, 21:58:55
Znalazłem też, że w domu przy Prostej 18 mieściła się pierwsza w mieście przychodnia Kasy Chorych i Ubezpieczalni Społecznej. Budynek jest istotnie słusznych rozmiarów, co można naocznie stwierdzić bo w niezłym stanie zachował się do dziś. Ale nie o tym chciałem napisać, to było wcześniej, przed początkiem związków willi z rodziną Strumiłłów / Daneckich / Nowickich.
Natomiast temat na który natknęła się Berta jest (subiektywnie) niezwykle ciekawy i (obiektywie) zaskakujący swoim rozmiarem, biorąc pod uwagę skalę takich historycznych wydarzeń o jakich zwykle tu na forum rozmawiamy.
Mówiąc o Milanówku podczas kilku gorących miesięcy między upadkiem powstania a wyparciem Niemców z Warszawy używa się (nie szkodzi, że z przesadą) określeń "stolica Polski" i "mały Londyn".
W tej przyfrontowej okolicy przebywali lub często pojawiali się czołowi polscy politycy w kraju, którzy zostali pozbawieni oparcia w Warszawie, musieli utrzymać kontakt z jednostkami na terenie wciąż okupowanym a jednocześnie potrzebowali kontaktu z Rosjanami. Przewijają się nazwy willi: "Stefania", "Zorza", "Miecin", "Ostoja". Wśród nich "Stefania" i właśnie "Nasza" wyróżniają się jako miejsca spotkań działającej jeszcze, legalnej władzy Państwa Podziemnego. To tam zapadły decyzje mające wpływ na powojenne stosunki między nową władzą a opozycją, na losy członków dawnej konspiracyjnej armii, nie tylko tych najwyższego szczebla.
I to działo się - jak się teraz dowiaduję - przy współudziale rodziny Nienackiego, nawet jeśli to uczestnictwo ograniczało się do zapewnienia gościny. Temat może symboliczny ale - powtórzę - emocjonujący.
Za nic nie mogę teraz znaleźć tego postu Berty, więc jeśli źle adresuję to proszę o przeniesienie do odpowiedniego wątku.
Pozdrawiam,
Kynokephalos
_________________ Wonderful things...
Zwycięzca rywalizacji rowerowej w 2019 r.
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-05-15, 22:48:13
Kynokephalos napisał/a:
Natomiast temat na który natknęła się Berta jest (subiektywnie) niezwykle ciekawy i (obiektywie) zaskakujący swoim rozmiarem, biorąc pod uwagę skalę takich historycznych wydarzeń o jakich zwykle tu na forum rozmawiamy.
(...)
Za nic nie mogę teraz znaleźć tego postu Berty, więc jeśli źle adresuję to proszę o przeniesienie do odpowiedniego wątku.
Padł ofiarą cenzury.
Twój też pewnie zaraz poleci...
Pomógł: 125 razy Dołączył: 06 Wrz 2014 Posty: 14104 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2016-05-16, 02:48:59
Cenzor musi pogodzić się z faktem, że w obliczu ogromu kreatywnej energii pewnych rzeczy nie da się powstrzymać. Oryginalnemu postowi Berty przywracam więc jego stare miejsce:
Berta napisała: Zrobiłam szybki "risercz" w internecie i znalazłam coś takiego:
milanowek.pl/download/140/biuletyn_pazdziernik_2009(2).pdf
Na „Naszej” zawisła pamiątkowa tablica
Miejscem wzbudzającym najwięcej emocji była willa „Nasza” przy ul. Prostej 18, w której przed wielu laty odbywały się obrady przywódców Polskiego Podziemia. Willa przeszła do historii nie tylko Milanówka. Od października 1944 r. do stycznia 1945 r. w znajdującym się na parterze mieszkaniu państwa Heleny i Józefa Strumiłłów spotykali się przywódcy Podziemia – Delegatury Rządu, Rady Jedności Narodowej, Krajowej Rady Ministrów, Armii Krajowej i stronnictw politycznych…
To chyba ci sami, bo imiona się zgadzają i Milanówek.
Dalej jest o odsłonięciu pamiątkowej tablicy przez córkę Barbarę (na zdjęciu wygląda na starszą osobę).
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-05-16, 13:30:37
Kynokephalos napisał/a:
I to działo się - jak się teraz dowiaduję - przy współudziale rodziny Nienackiego, nawet jeśli to uczestnictwo ograniczało się do zapewnienia gościny. Temat może symboliczny ale - powtórzę - emocjonujący.
Wspomina tam o spotkaniu Adamem Bułatem i odebraniu od niego przesyłki, sądząc po wzmiance o znaczeniu ustawienia kosza, dom służył też jako skrzynka przerzutowa.
Pomógł: 125 razy Dołączył: 06 Wrz 2014 Posty: 14104 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2017-07-14, 09:11:00
W katalogu MWiM natknąłem się na dokument o takim tytule:
“Jósef Strumiłło - wspomnienia z lat okupacji II WŚ uczestnika akcji sabotażowej przeciwko Niemcom w Zakładach Mechanicznych “URSUS” pod Warszawą”.
Jako że jego numer inwentarzowy był nieco tylko wyższy od tych, które otrzymały dzieła Nienackiego, pomyślałem, że on również może być częścią spuścizny pisarza. I miałem rację, Jósef Strumiłło podaje, że mieszkał w Milanówku (choć w tekście jako aktualny adres podaje: ul. Hoża 34m19, Warszawa) i był mi. monterem maszyn w zakładach URSUS-a. Mamy więc tu do czynienia z wujkiem Nienackiego, pierwowzorem wuja Gromiłły, konstruktora wehikułu.
Dokument zawiera kilka stron maszynopisu w bezbłędnym wykonaniu i na bardzo dobrym papierze. Na początku tekst jest wzmianka, że został on sporządzony wskutek sugestii mecenasa XXX (nie zanotowałem nazwiska), a na końcu, że autor poświęca te wspomnienia żonie i córce.
“Drżącą ze starości ręką (80 lat ukończyłem) sięgam po długopis…” - tak zaczyna wuj Strumiłło swoje wspomnienia. “W Zakładach URSUS-a pracowałem dwukrotnie, od grudnia 20 od lutego 23 (1920-1923 roku więc chyba) jako konstruktor silników spalinowych, a powtórnie, od lutego 1936 do wybuchu II WŚ… prowadziłem montaż maszyn i urządzeń dużej kuźni-prasowni. Zmontowałem i uruchomiłem (bez żadnych rysunków) 150 maszyn do ciężkiej obróbki metali (przeważnie angielskich).”
Gdy Niemcy przejęli zakłady, Strumiłło zachował swoją posadę - mam wrażenie, że cały tekst jest jednym wielkim usprawiedliwieniem tego faktu, jego “współpracy z wrogiem”. Bądź co bądź maszyny, które nadzorował, były używane do produkcji nie korodujących min głębinowych. Fabrykę odwiedzili mi. Göring, Frank i Dönitz.
Strumiłło tłumaczy, że jego przedwojenni koledzy, teraz Volksdeutsche (“naszym nieszczęściem okazali się Volksdeutschen… Znali dobrze każdego z nas…”) przekazali okupantowi wszystkie informacje, i że jemu, jako fachowcowi od ciężkich maszyn, dano do wyboru albo deportację do robót w Niemczech, albo zatrudnienie w URSUS-ie. Wybrał oczywiście drugie.
Podaje, że zarabiał bardzo mało, mimo że pracował od szóstej rano do dziewiętnastej wieczorem i że warunki pracy były horrendalne.
W drugiej połowie swojego “zeznania” Strumiłło opisuje akt sabotażu, którego dokonał. W drodze z pracy, na peronie kolejowym, znalazł długą stalową igłę. Zabrał ją ze sobą, nie wiedząc dokładnie dlaczego. Pewnego dnia wbił igłę w szeroką taśmę włókienniczą napędzającą angielską maszynę produkującą sprzęt zbrojny. Kilka dni później taśma z wielkim hukiem rozerwała się na strzępy. Jako że była nietypowych rozmiarów i utkana z sierści wielbłądziej, Niemcy nie potrafili znaleźć dla niej substytutu. Maszyna stała się bezużyteczna.
Jósef Strumiłło został aresztowany, groził mu obóz koncentracyjny lub śmierć. Niemcy jednak nigdy nie wykryli jego triku z igłą, doszli do wniosku, że winna jest poślednia technika Anglików, i wuj Strumiłło otrzymał swoją wolność z powrotem.
Ostatnio zmieniony przez John Dee 2017-07-14, 09:28, w całości zmieniany 1 raz
Pomogła: 37 razy Dołączyła: 20 Lut 2017 Posty: 6143 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2017-07-19, 22:49:45
Próbowałam znaleźć jakieś dane na temat tego wynalazcy na stronie, na której wyszukać można patenty: ./redir/pl.espacenet.com/, niestety znalazłam tylko specjalistę z inżynierii chemicznej o tym nazwisku. Zbiegiem okoliczności pracował na Politechnice Łódzkiej, a pochodził z Wilna, więc chyba z naszym Strumiłło nic wspólnego nie miał Myślałam, że zbiór jest niekompletny, ale i patenty z czasu wojny wyszukuje, więc chyba to nie to.
Pomógł: 125 razy Dołączył: 06 Wrz 2014 Posty: 14104 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2017-07-21, 09:04:55
Teresa van Hagen napisał/a:
Próbowałam znaleźć jakieś dane na temat tego wynalazcy na stronie, na której wyszukać można patenty: https://pl.espacenet.com/, niestety znalazłam tylko specjalistę z inżynierii chemicznej o tym nazwisku.
Ja znalazłem 3 patenty, które z biegiem lat Józef Strumiłło otrzymał: o grzejniku i podkładzie kolejowym wspomniał już Ater w swoim pierwszym poście. W 1933 roku zatwierdzono mu również patent na “układ bezkorbowego, tłoczkowego suwaka rozrządczego do bezkorbowych silników parowych”. Skoro jednak w tym wypadku nie został wspomniany Milanówek, tylko Warszawa, nie mamy stuprocentowej pewności, że nadal mamy do czynienia z wujkiem Nienackiego. Ale zapewne tak.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.