Pomógł: 48 razy Dołączył: 13 Sty 2013 Posty: 6785 Skąd: PRL
Wysłany: 2018-05-09, 16:27:36
Joanna Olech "Tarantula, Klops i Herkules"
Witkowice – senna miejscowość, lato i grupa dzieciaków, które biorą udział w fascynującym śledztwie. Szukają autentycznego skarbu – kolekcji jaj Fabergé. Intryga zaczyna się od podmiany widokówek w miejscowym muzeum i rozwija się w aferę sięgającą czasów cara Mikołaja. Ta sprawa połączy Karola, rudego wrażliwca-informatyka, Tarantulę – sprytną i inteligentną fankę gotyku, Bellę – witkowicką piękność o nadzwyczajnej pamięci, Mietka – chłopaka z przeszłością i Herkulesa, psa, który swoje imię zawdzięcza bohaterowi powieści Agaty Christie – Herkulesowi Poirot.
Podczas poszukiwań wpadają w naprawdę poważne tarapaty, które uczynią to lato najlepszym z możliwych. (opis wydawcy)
Pomógł: 48 razy Dołączył: 13 Sty 2013 Posty: 6785 Skąd: PRL
Wysłany: 2018-05-25, 20:58:35
John Dee napisał/a:
I są już jakieś recenzje w internecie? Autor zupełnie nieznany, zdaje się…
Też o nim nic nie słyszałem. Książka była napisana i wydana w języku angielskim. Tytuł oryginału "The Raphael Mystery". Przekład Aleksander Strasburger. (Informacje z książki).
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11311 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-06-09, 23:42:40
Tak jakoś wczoraj przypomniała mi się czytana przed ca 45 laty powieść M.A. Baudouy "Skrzydlaty obrońca" wydana chyba w 1973 w ramach K7P. Nie pamiętam czy ktoś o niej pisał.
Dzieciaki na wakacjach w Bretanii chyba na półwyspie Quiberon. Pewną rolę w powieści gra słynne skupisko megalitów - menhirów - w nieodległej miejscowości Carnac. Wokół domu babci z nieznanych przyczyn zaczyna się kręcić element kryminalny. Pamiętam z grubsza rozwiązanie zagadki, ale nie napiszę o nim. Jest w powieści coś wspólnego z PSiF i nie chodzi tylko o to, że akcja obu powieści toczy się we Francji...
_________________ Z 24
Kynokephalos Moderator Członek Kapituły Samochodzikowej Książki Roku
Pomógł: 139 razy Dołączył: 07 Cze 2011 Posty: 6655 Skąd: z dużego miasta.
Wysłany: 2018-06-10, 05:51:45
Protoavis napisał/a:
Władysław Konrad Śmigielski "Tajemnica Rafaela" (1996 r.)
(...) Książka była napisana i wydana w języku angielskim. Tytuł oryginału "The Raphael Mystery".
Książka została wydana po angielsku w 1993 roku, ale brzmi tak jakby była napisana jeszcze o dekadę wcześniej. Dziś mamy chyba większe wymagania w stosunku do powieści o akcji osnutej wokół konkretnego obiektu. Informacje na temat obrazu które znajdziemy w "Tajemnicy Rafaela" nie wykraczają poza to, co możnemy w internecie znaleźć w kilka minut. O pokolenie wcześniej było inaczej, więc na pewno dla ówczesnych czytelników książka pod tym względem była bardziej odkrywcza.
Bardziej odkrywcza niż dla nas jest też w punktu widzenia pierwotnego adresata: odbiorcy zachodnioeuropejskiego, głównie anglosaskiego. Spora część akcji dzieje się w Polsce i wśród Polaków, ale dowiemy się z niej raczej jak nas widzą (czy jak są w stanie widzieć) na zachodzie, a nie jak było. Głupio mi to pisać, skoro książka powstała częściowo na podstawie własnych doświadczeń autora (główny bohater reprezentuje tę samą co on generację, zawód, część wojennego życiorysu) ale sposób przedstawienia jest właśnie taki - uproszczony z myślą o docelowym rynku. Planowe rabunki dzieł sztuki przez okupatnów; konspiracja i ruch oporu (opisane mało realistycznie, w dodatku Niemcy są po staremu totalnie nieporadni); karykaturalny wizerunek Hansa Franka pozującego na lokalnego satrapę; wreszcie partykularne postępowanie niemieckich prominentów i rola przywłaszczonych przez nich skarbów w procesie powojennej ucieczki przed sprawiedliwością - tego mniej więcej dowie się czytelnik "Tajemnicy Rafaela".
W sumie, dla mnie: do przeczytania, ale nic szczególnego. Typowa powieść sensacyjna klasy B w stylu lat siedemdziesiątych-osiemdziesiątych dwudziestego wieku. Mało w klimacie Pana Samochodzika. Nie dziwię się, że mało o niej słychać w internecie.
Pozdrawiam,
Kynokephalos
_________________ Wonderful things...
Zwycięzca rywalizacji rowerowej w 2019 r.
„Renesansowa przygoda” Haliny Popławskiej, to książka dość często wspominana w tym temacie jako książka samochodzikowa. I z taką nadzieją wziąłem ją do ręki w te upalne już letnie dni. No i niestety jestem dość rozczarowany. Na początek nie bardzo wiemy w jakich czasach dzieje się akcja, która jest taka dość uniwersalna, mogłaby się z grubsza dziać kiedykolwiek w miarę współcześnie (a dzieje się generalnie we Włoszech). Język pisarki, dialogi najbardziej pasowały mi do lat 30-tych (kto dziś kogokolwiek – a w tym wypadku dorosłego faceta nazywa „Broniś”?), jednak ku mojemu zdziwieniu po iluś tam stronach pojawia się telewizor oraz informacje, z których wynika że chodzi o wczesne lata 70-te. Bardzo mnie to zdziwiło, bo zachowania głównych bohaterów wskazywały na coś zupełnie innego. Nie ma też ani słowa, że między miejscem akcji a Polską jest żelazna kurtyna (tzn. że mogą być jakieś problemy komunikacyjne), różnice dewizowe itp.
Ale najbardziej zawiodła mnie sama akcja, ciągnie się powolutku, opisywana jest w jakiś taki dość niejasny sposób, tak że trudno dokładnie ocenić w którym miejscu bohater dokonuje aktualnie swoich eksploracji. Cała akcja oparta jest na ciągłych szperaniach w podziemnych korytarzach, długich, krzyżujących się i skomplikowanych. No cóż jak się nie chce iść w jakość to się idzie w ilość… Poza tym ów bohater to straszna ślamazara, nie kojarzy łatwych spraw (zapala mu się para oczu w nocy na ścianie i słyszy za ścianą chrobot, ale za Chiny nie wpadnie na to, że to tajny korytarz z podglądem). Zachowania psychologiczne bohaterów też są jakieś takie sztuczne.
Książę broni jedynie sam pomysł książki związany z królową Boną. Można się dowiedzieć co nieco o tajemnicach związanych z jej testamentem, sumami neapolitańskimi itp. Poprzez te tajne korytarze mamy jakieś tam nawiązanie do Niesamowitego dworu czy templariuszy, ale to jednak zupełnie inna książka.
I mimo wszystko to za mało aby tę książkę specjalnie wyróżniać.
Pomógł: 48 razy Dołączył: 13 Sty 2013 Posty: 6785 Skąd: PRL
Wysłany: 2018-08-03, 20:30:08
Krystyna Śmigielska "Skarb z leśnego grobowca"
Jajcarz, Rudy, Szopa, i Pędrak nieoczekiwanie natrafiają na starym, leśnym cmentarzu na złodziei, którzy próbują coś ukryć w grobowcu. Zaintrygowani chłopcy podążają śladem szajki i odkrywają, że...
Jeśli jesteś ciekawy, co wydarzyło się w lesie, jaką tajemnicę skrywa stary grobowiec i co za klątwa groziła wsi, to koniecznie sięgnij po książkę, a przygody czterech chłopców na pewno Cię wciągną.
Pomógł: 48 razy Dołączył: 13 Sty 2013 Posty: 6785 Skąd: PRL
Wysłany: 2018-08-04, 11:10:39
I kolejne znalezisko sprzed kilkunastu lat:
Aga Paszkot-Zgaga "Ciotka, licho i niedzickie zamczycho"
Po latach nieobecności Ciotka z Zurychu przyjeżdza do Polski. Jej rodzina nie wie, że Ciotka ma ukryte plany. Wyjeżdzają w góry. Zamek Niedzicy nieoczekiwanie staje się świadkiem zaskakujących wydarzeń. (opis wydawcy)
Pomógł: 48 razy Dołączył: 13 Sty 2013 Posty: 6785 Skąd: PRL
Wysłany: 2018-08-04, 14:09:44
Książkę znam doskonale, także mi się bardzo podobała.
Myślałem, że zakładałem już wątek poświęcony Wiesławowi Rogowskiemu, a okazuje się, że napisałem tylko krótką wzmiankę kilka stron wcześniej. Chyba jednak to nadrobimy i zaraz wydzielimy mu osobne miejsce. A Wowaxa poproszę o dodanie w tymże wątku powyższej opinii
Pomógł: 125 razy Dołączył: 06 Wrz 2014 Posty: 14104 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2018-08-04, 19:06:28
Jacotte de Grazia: “Studnia Templariuszy”
(“Le puits des Templiers”), 1964, wydawnictowo Le Masque
Książka zasługuje na naszą uwagę nie tylko dlatego, bo jej tytuł budzi w każdym z nas wiadome asocjacje. Jest poza tym jedyną znaną mi powieścią oprócz PSiT, w której pojawiają się znaki templariuszy, a jej autorka Jacotte de Grazia też nie jest nam całkiem obca; współpracowała blisko z Robertem Charroux i była członkiem jego Międzynarodowego Klubu Poszukiwaczy Skarbów. Z “Księgi Skarbów” Charroux wynika nawet, że znaki-klucze, z którymi Tomasz zapoznał się na Kozim Rynku słuchając wywodów Karen, były jej odkryciem, lub jeśli kto woli, wytworem jej wyobraźni. Nienacki użył je w swojej powieście w 1966 roku, pani de Grazia uprzedziła go jednak o całe dwa lata, “Studnia Templariuszy datuje bowiem z 1964 roku. Ciekaw różnic i podobieństw obydwu dzieł przeczytałem książkę, która jest w języku francuskim (przekłady nie są mi znane) i dzielę się tu wrażeniami.
Streszczenie
Céline, pani w średnim wieku, jest czymś w rodzaju Pana Samochodzika w spódnicy. Archeolog i ekspertka od historii templariuszy, zdobyła sobie we Francji sławę rozwiązując niejedną zagadkę historyczną.
Pewnego dnia w jej paryskim biurze pojawia się młoda dziewczyna z Normandii, Marie-Claude Francourt. Marie-Claude jest zaręczona z Jacquesem de Vézières żyjącym na zamku swojego wujka Théodora w Saint-Jean-les-Bois. Jacques, jego młodszy brat Alain oraz Marie-Claude postanowili przd trzema dniami w pobliskich ruinach komandorii templariuszy szukać ukrytego tam legendarnego skarbu. Skarbu nie znaleźli, za to zgubili Jacquesa: młodzieniec zniknął bez śladu. Gdy akcje ratownicze nie przynoszą skutku, Marie-Claude, przekonana, że jej narzeczony wpadł w jakąś templariuszowską pułapkę, pędzi samochodem do Paryża, by poprosić Céline o pomoc. Pani archeolog wyraża zgodę.
Przybywszy do Normandii Céline, Marie-Claude i Alain udają się natychmiast do ruin. Na kamiennym portalu bramy, pod połaciami mchu, archeolożka odnajduje dokładnie to, czego szukała: dwa znaki templariuszy.
“Na wielu, jeśli nie wszystkich bramach budowli templariuszy znajdują się takie znaki”, oznajmia (“il y a souvent, sinon toujours des inscriptions sur les portes des demeures de ce genre”). Céline wie dokładnie, co sygnalizują: “Znaczenie tego tu może okazać się dla nas bardzo ważne: piwnice pod tym budynkiem są wielopiętrowe. Czy państwo to wiedzieli? (“Le sens de celles-ci peut être pour nous très important: il y a plusieurs étages de caves sous ces bâtiments: le saviez-vour?”) I dodaje: “Wchodząc tam powinniśmy być bardzo ostrożni. Drugi znak nad bramą ostrzega bowiem przed niebezpieczeństwem” (“Et nous ferons bien d’y aller prudemment: il y a sur la porte un signe qui annonce la danger”).
Ekipa ratunkowa dociera do najniżej kondygnacji piwnicy, sali, w której znajduje się stara, kamienna, pozbawiona wody studnia. To tu widziano Jacquesa po raz ostatni. Jego brat Alain opuszcza się ostrożnie, asekurowany przez czuwającą nad jego bezpieczeństwem Céline, do jej środka przy pomocy drabinki linowej. Gdy jego stopa dotyka dna studni, zapada się ono natychmiast pod jego ciężarem, tworząc niebezpieczną pułapkę. Alain potrafi w ostatniej chwili odskoczyć. Jacques widocznie nie miał tyle szczęścia: wpadł do środka i leży nieprzytomny na korytarzu znajdującym się poniżej studni.
Znaki na bramie więc nie kłamały: piwnice są wielopiętrowe - i niebezpieczne.
Podczas gdy przywołani na pomoc mieszkańcy zamku zajęci są ewakuacją ciężko rannego panicza, pani archeolog korzysta z okazji, by rozejrzeć się po częściowo zasypanym korytarzu. Dokonuje przy tym makabrycznego odkrycia: w odległym jego kącie leżą zwłoki młodej kobiety. Leżą tam od wielu już miesięcy, jak się niebawem okaże. Miejscowy lekarz dochodzi do przekonania, że kobieta nie zginęła wskutek wypadku, tak jak to o mało nie przytrafiło się Jacquesowi, lecz została zamordowana.
Na scenę wkracza komisarz śledczy Bruno z Paryża. Szybko udaje mu się ustalić tożsamość zamordowanej: jest nią Alix d’Andilly, dwudziestokilkuletnia siostrzenica barona. Jej matka już dawno temu zerwała wszelkie stosunki ze swoim bratem, który posiada wyraźne cechy tyrana domowego ( przeciwia się np. małżeństwu Jacquesa i Marie-Claude). W Lyon, gdzie Alix żyła, Bruno dowiaduje się, że po śmierci rodziców dziewczyna odziedziczyła wielką fortunę i że zamierzała wyemigrować do Stanów Zjednoczonych. Z tego to powodu nikt nie zauważył jej zaginięcia.
Dlaczego pojawiła się jednak w Saint-Jean-les-Bois? Céline, która asystuje komisarzowi w śledztwie, jest zdania, że Alix miała podobne ambicje co już jej matka: sprzątnąć wujowi skarb templariuszy sprzed nosa. Dlaczego jednak została zamordowana i przez kogo?
Podejrzenie pada na… Jacquesa. Kłamał w czasie przesłuchania, a narzędzie zbrodni odnalezione w piwnicach ruin jest jego własnością. Marie-Claude wierzy oczywiście w jego niewinność, podobnie jak Céline. “By schwytać prawdziwego mordercę i poznać jego motyw, należy wpierw odnaleźć skrytką templariuszy”, przepowiada proroczo.
I tak rozpoczyna się systematyczny rekonesans ruin. Komuś musi to być bardzo nie na rękę, gdyż dwa razy dochodzi do zamachów na życie archeologa, która wskutek tego otrzymuje od komisarza Bruno ochronę policyjną. Lecz mimo iż żandarmi pilnują ruin, podczas gdy Céline, Bruno & co przeprowadzają tam swoje badania, tajemniczemu przestępcy udaje się przeniknąć do środka, uwięzić ich w korytarzu pod studnią, a dostęp do niej wysadzić w powietrze. Siedzą w pułapce i grozi im śmierć przez uduszenie. W korytarzu odgrywają się bardzo dramatyczne sceny. Dopiero w ostatniej chwili półprzytomna już tylko Céline przypomina sobie znak, który dostrzegła uprzednio na murze. Do skrytki prowadzą 4 drogi, 4 korytarze! Morderca ale zna prawdopodobnie tylko 3! Na ścianie pułapki odnajduje kamień z wyrytym na nim symbolem, dokładnie tym, którego szukała. Kamień okazuje się łatwo do usunięcia; po drugiej stronie muru przebiega dalszy korytarz. Nim to więźniowie podziemi docierają do schodków, które stanowią dostęp do jednej z wież byłej komandorii. Wspinając się nimi Céline dostrzega nagle na ścianie następujący znak:
Wie natychmiast, że za nim kryje się skrytka templariuszy! Cienką ścianę, na której widnieje znak, Bruno rozwala jednym uderzeniem kilofa. Po drugiej jej stronie znajduje się doskonale zamaskowane pomieszczenie: poszukiwana skrytka templariuszy, a w niej bardzo zaskoczony… Alexis de Vézières, jeden z kuzynów Jacquesa. Desperacka próba uniknięcia aresztowania kończy się dla niego śmiertelnie.
Rozwiązanie zagadki skarbu templariuszy
W bardzo zmyślnie skonstruowanej skrytce policja znajduje “skarby”, ale nie tego rodzaju, co oczekiwała. Są tam kufry pełne… narkotyków. Alexis współpracował z bandą przemytników narkotyków, a skrytkę templariuszy, praktycznie nie do odnalezienia, używał jako swój centralny magazyn.
W skrytce komisarz Bruno poza tym odnajduje osobisty bagaż nieszczęsnej Alix d’Andilly. Alexis zabił swoją kuzynkę zapewne w afekcie, sądząc, że odkryła jego tajemnicę.
A skarb templariuszy? Céline domyśla się, co się z nim stało. Nieco enigmatycznie wyraża swoje przekonanie, że “baron w studni odnalazł “trzecią prawdę””. Trzecią prawdę?
Książka kończy się słowami: “Studnia kryła trzy prawdy: prawdę życia, śmierci i śmiertelnej trucizny która zwie się ZŁOTO, mon ami.” (“Il y avait trois vérités dans le puits, dit-elle. Celles de la vie, de la mort et de ce poison mortel qui s’appelle l’or, mon ami.”)
Pomógł: 48 razy Dołączył: 13 Sty 2013 Posty: 6785 Skąd: PRL
Wysłany: 2018-10-13, 21:47:08
Tomasz Michałowski "Klub detektywów. Tajemnica bursztynowej komnaty"
"Tajemnica Bursztynowej "jest powieścią sensacyjno-przygodową dla młodzieży. Fabuła kryminalna zawiązuje się od pierwszych stron książki, kiedy tajemniczy Hrabia powierza młodemu detektywowi Tajemnica Bursztynowej Komnaty jest powieścią sensacyjno-przygodową dla młodzieży. Fabuła kryminalna zawiązuje się od pierwszych stron książki, kiedy tajemniczy Hrabia powierza młodemu detektywowi Michałowi rozwiązanie mglistej zagadki krzyżackich upiorów pojawiających się na Pojezierzu Kaszubskim i połączonych z nią pogłosek o zaginięciach osób. Na zamku krzyżackim w Bytowie, dokąd wiodą tropy dochodzenia, sprawa okazuje się na tyle poważna, żeby przyciągnąć przedstawicieli najwyższych władz ścigania przestępczości i wielkich mediów. Nie ułatwi to zadania głównemu bohaterowi ani asystującej mu Magdzie – 14-letniej kuzynce z Ameryki, pełnej uroku wielbicielce Sherlocka Holmesa i emocjonujących przygód. Ich dochodzenie rozwija się tak, jak się zaczęło, spoczywając wyłącznie na ich barkach, obfitując w niespodzianki i zaskoczenia i nie zwalniając ani na chwilę tempa.
Choć "Tajemnica Bursztynowej Komnaty" należy do gatunku powieści kryminalnej, zachwyci najbardziej wymagających wielbicieli literatury młodzieżowej. Kreuje fascynujących bohaterów, porusza aktualne dla dzisiejszej młodzieży tematy, ciekawie rysuje postacie drugoplanowe, buduje osobliwe sytuacje, skrzy się od humoru i dowcipnych dialogów, nie zapomina o literackich smaczkach. Powieść ma nad wszystkimi thrillerami świata jedną szczególną przewagę: dzieje się w dzisiejszej Polsce. Czytelnik rozpozna się w jej bohaterach, z przyjemnością odczyta sens jej wyrafinowanych aluzji i odniesień. A ponadto odnajdzie urok wielkiej wakacyjnej przygody! (opis wydawcy)
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-10-14, 20:36:47
Szkoda, że taka fatalna okładka. Z opisu sądząc całkiem przyjemna książka, a widząc taką okładkę pewnie bym nie zatrzymała wzroku i nie przeczytała tytułu.
Pomogła: 37 razy Dołączyła: 08 Lip 2011 Posty: 2200 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2019-04-07, 12:09:30
Coś dla osób poszukujących pozycji w klimacie Pana Samochodzika dla mocno młodych czytelników .
Odgrzebałam niedawno dwie książeczki Ludwika Paczyńskiego (trzecia przepadła w pomroce dziejów...). Stan... pozostawiający wiele do życzenia. Ale treść zasługująca na uwagę .
To dość krótkie historie dla dzieci w wieku... 8-10 lat? Zależy od dziecka . Paczyński silnie nawiązuje w nich do wydarzeń historycznych.
"Czarciołapek" to historia o lubelskich... diabłach, których ród od wieków żyje w tym mieście. A że żyje od wieków (w przypadku większości osobników całkiem dosłownie) to i ma wiele do opowiadania...
Za "samochodzikowy" uznać można "Zaginiony sztandar", w którym grupka harcerzy kilka lat po wojnie szuka tytułowego sztandaru. Jego śladem wędruje po Zamojszczyźnie, przeżywając wiele drobnych przygód.
W książeczkach jest dużo humoru i szybka akcja, która nie znudzi młodego czytelnika, a także wiele informacji historycznych, często podanych w formie anegdotek lub wplecionych w fabułę.
Trzeba pamiętać, że grupą docelową są dzieci, dlatego też Paczynski pisał prosto, lekko i krótko. Starszy czytelnik zauważy sporo wad: przede wszystkim wątek główny to tylko pretekst, by przedstawić serię epizodycznych wydarzeń. Druga wada to prościutka zagadka. I to byłoby OK, biorąc pod uwagę, że mają rozwiązać ją dzieci. Ale dowiadujemy się, że przez lata NIKT tej zagadki nie rozwiązał, a to ze względu na jej oczywistość wręcz absurdalne... Pamiętam jednak, że kiedy czytałam tę historię po raz pierwszy, to nie zwróciłam na to uwagi .
Ze względu na czas akcji pewne elementy świata przedstawionego (rok 1949) mogą okazać się trudne do zrozumienia dla współczesnych dzieci. I chodzi nie tylko o braki w zaopatrzeniu czy smarowanie butów wołowym łojem, ale też sam fakt, że w samodzielną, wielotygodniową wędrówkę właściwie bez kontaktu z rodzicami wybierają się bohaterowie w wieku... 13? 14 lat? A do tego początkowo chcą jechać w Bieszczady...
Mimo to gdyby ktoś trafił na książeczki Ludwika Paczyńskiego to warto sprawdzić, co zawierają - zwłaszcza, jeśli szukamy czegoś dla dzieci .
Pomógł: 125 razy Dołączył: 06 Wrz 2014 Posty: 14104 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2019-04-07, 20:41:32
Garamon napisał/a:
Ze względu na czas akcji pewne elementy świata przedstawionego (rok 1949) mogą okazać się trudne do zrozumienia dla współczesnych dzieci. I chodzi nie tylko o braki w zaopatrzeniu czy smarowanie butów wołowym łojem, ale też sam fakt, że w samodzielną, wielotygodniową wędrówkę właściwie bez kontaktu z rodzicami wybierają się bohaterowie w wieku... 13? 14 lat? A do tego początkowo chcą jechać w Bieszczady... Mimo to gdyby ktoś trafił na książeczki Ludwika Paczyńskiego to warto sprawdzić, co zawierają - zwłaszcza, jeśli szukamy czegoś dla dzieci .
Tyle troski o te małe móżdżki. Tego nie wiedzą, tamtego nie zrozumieją; Pan Samochodzik dla nich za trudny, bo nie poradzą sobie z nim jeśli nie wiedzą, co to była książeczka oszczędnościowa. Idźcie do boru. Te dzieci to nadal gatunek homo sapiens, czy nie? Łebski, pomysłowy, obdarzony wyobraźnią, wiedziony darem antycypacji? Myślę, że te dzieci, podobnie jak my swego czasu na ich miejscu czytając książki napisane sto, dwieście lat wcześniej, w mgnieniu oka domyślą się znaczenia wszystkiego tego, co im w pierwszej chwili obce i nieznane. Albo zapytają/wygooglują. Książki kształcą, pamiętacie? A to znaczy, że bez pewnego wysiłku myślowego i, nazwijmy to myślenia twórczego, się nie obejdzie, sorry.
Pomogła: 37 razy Dołączyła: 08 Lip 2011 Posty: 2200 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2019-04-07, 21:18:46
Johnie, tak jak zgadzam się z Twoją opinią jeśli chodzi o dzieci starsze (i lektury szkolne ) to "Zaginiony sztandar" uważam za pozycję dla ośmiolatków. Dzieci w tym wieku nie mają jeszcze wiedzy, która pozwala im zrozumieć kontekst albo realia epoki historycznej. To, co dostają w książce lub na ekranie, zazwyczaj akceptują jako coś naturalnego, nawet jeśli tego nie rozumieją. Na przykładzie owego łoju wołowego - mały czytelnik może albo przejść nad tym do porządku dziennego, albo dowiedzieć się, co to łój i co ma wspólnego z butami. Wolę tę drugą opcję. Dlatego uważam, że jeśli rodzic da dziecku Paczyńskiego, to powinien zasugerować, by dziecko pytało o niezrozumiałe sprawy.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.